21 czerwca 2013

Rozdział 8

"The only certalnty is that we never know what tomorrow holds. We live for today, life is short so let's enjoy it together while we can." - Jinxx

ROZDZIAŁ 8 
 
Chwilę później siedziałam na kanapie przykryta kocem z kubkiem gorącej herbaty. Co ja bym zrobiła gdybym wtedy go nie spotkała? Ale trzeba przyznać że miło z jego strony że przyjął mnie do siebie.
- Jess nie martw się, wszystko się ułoży. - powiedział to siadając obok mnie na kanapie
- Nie obraź się Ash ale jestem trochę zmęczona, pojdę położyć się spać. - Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, potrzebowałam pobyć trochę. To co dzisiaj się wydarzyło... musiałam to przemyśleć jeszcze raz w samotności.
- Ok jak chcesz. Pamiętaj że na mnie możesz zawsze liczyć.
- Dzięki. Naprawde to doceniam. Dobranoc. - wstałam z kanpy i ruszyłam w stronę pokoju który na pewien czas miał być mój.
- Dobranoc mała - ledwo usłyszałam wychodząc już z salonu
Miałam ochote walnąć się na łóżko i zasnąć nie myśląc o niczym. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w cieplutką pościel. Nałożyłam na uszy słuchawki w których zabrzmiały dźwięki piosenki Done For You. Trochę to dziwne słuchać muzyki swoich idoli kiedy za drzwiami siedzi jeden z członków zespołu. O dziwo na sen nie musiałam długo czekać, już po paru minutach spałam jak zabita.
Nazajutrz obudziłam się wczesnym rankiem gdyż usłyszałam dziwne hałasy dobiegające z kuchni. Kurde co jest? To brzmiało jakby ktoś się włamał do mieszkania i rozwalał wszystko co stanie mu na drodze. Nie powiem trochę się przestraszyłam ale zdecydowałam że pójdę sprawdzić co tam się dzieje. Na wszelki wypadek wzięłam do ręki moją nową pare szpilek, które leżały na podłodze. Udałam się w stronę kuchni i czułam że to nie był najlepszy pomysł, tam naprawde było głośno i jeszcze jakieś krzyki. Wbiegłam do kuchni krzycząć i wymachując tymi butami jak opętana.
- Ej Jess co ty odwalasz? I po ci te szpikli? - spytał zdziwiony Ash, serio gdy zobaczyłam jego głupią minę to chciało mi sie śmiać ale ja pewnie wcale nie wyglądałam lepiej.
- Jak to co ja robię? Myślałam że ktoś się włamał do mieszkania.
- Serio? Chciałaś ogłuszyć włamywacza szpilkami?
- Oj nie czepiaj się, były pod ręką to wzięłam. Ty mi lepiej wytłumacz te dziwne hałasy które stąd dobiegały.
- No wiesz - podrapał się po głowie - Chciałem się zrewanżować i zrobić ci śniadanie ale coś mi nie wyszło.  - widać było że chłopak się trochę zawstydził.
Faktycznie dopiero teraz zobaczyłam jaki syf panował w kuchni. Na podłodze były potłuczone co najmniej kilka talerzy, na stole walały się resztki szynki i żółtego sera. Nie wiem jak on to zrobił ale nawet na oknie był jeden plasterek pomidora. Nie ma co on to dopiero ma talent kucharski.
- Ash przecież nie musiałeś, to ja powinnam teraz codziennie robić ci śniadania, obiady i kolacje za to że mnie przygarnąłeś. To i tak mało za to co dla mnie zrobiłeś.
- Daj spokój, nie marudź tylko jedz. Smacznego! - wręczył mi tace z jedzeniem. Pomimo tych wszystkich przeszkód udało mu się przygotować smakowite kanapki. Dałam mu całusa w policzek i zaczełam pochłaniać tę pyszności.
- To jakie masz plany na dzisiaj? - zapytał
- Właściwie to żadne. Nie myślałam jeszcze o tym.
- A może jakaś impreza? Co ty na to? - popatrzył na mnie wymownym spojrzeniem i czekał tylko aż się zgodzę. Impreza z basistą sławnego zepsołu? Czemu nie.
- No nie daj się prosić Jess. Będziesz żałować jak nie pójdziesz.
- Dobra ale pod jednym warunkiem. Pójdziesz ze mną na zakupy, nie mam co na siebie założyć  - posłałam mu szeroki uśmiech. Widziałam po jego minie że nie był specjalnie zadowolony z tego że musi łazić ze mną po sklepach. Biedaczek.
- Weź Jess nie bądź taka okrutna dla mnie. Naprawde muszę iść?
- Jeśli chcesz żebym poszła na impreze to nie ma innego wyjścia. Przykro mi
- Nie masz za grosz litości w sobie!
W tym momencie zadzwonił telefon Ash'a, odebrał i wyszedł z pokoju. Nie słyszałam z kim ani o czym rozmawiał bo strasznie cicho mówił ale w sumie to nie powinno mnie to interesować. No nic, zaczęłam sprzątać ten cały bałagan który urządził. Czyli to tak będzie wyglądało wspólne mieszkanie? On brudzi a ja sprzątam. No to nieźle się wkopałam. Gdy już uwinęłam się z tą całą robotą poszłam do "swojego" pokoju i zaczęłam się ptrzygotowywać do wyjścia. Ubrałam się bardziej na sportowo, założyłam czarne dżinsy i czerwoną podkoszulkę z dość dużym dekoltem. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa. Gdy wyszłam z pokoju Ash już czekał przed drzwiami.
- To co możemy ruszać? - zapytałam. Gdy tylko mnie zobaczył to od razu jego wzrok powędrował na mój biust. - Możesz przestać gapić się na moje cycki? - krzyknęłam
- Co ja na to poradzę że założyłaś taką bluzkę gdzie wszystko widać. - obrażona odwróciłam się do niego plecami - Stąd też mam fajne widoki.
- Słucham?!
- Ale że znowu coś źle powiedziałem? - zdziwił się
- Jeszcze jedno spojrzenie a pożałujesz tego. A teraz chodźmy.
Na zewnątrz było gorąco, myślałam że zaraz się rozpłyne. Słońce świeciło mi prosto w oczy więc założyłam okulary przeciwsłoneczne. Po drodze rozmawialiśmy trochę o mojej przeszłości, chciał się czegoś więcej dowiedzieć na mój temat. Opowiedziałam mu tą jakże interesującą historie. Już po 15 minutach doszliśmy do jednego z droższych butików z ciuchami. Weszłam do sklepu i doznałam szoku, jeszcze nigdy nie widziałam tylu ładnych rzeczy w jednym miejscu. Miałam nadzieje że tu coś dla siebie znajde. Od razu wzięłam się za przeszukiwanie tych wszystkich półek. Widziałam że Ash też coś znalazł dla siebie,zaczął podrywać ekspedietkę. On to już chyba nigdy się nie zmieni ale co mnie bardziej zdziwiło, ta naiwna panienka łykała te wszystkie brednie jakie jej wciskał. Patrzyła na niego tymi słodkimi oczkami i śliniła się do niego. W końcu znalazłam dla siebie idealną sukienkę, mała czarna. Niby banalne ale była zjawiskowa. Od razu złapałam ją i pognałam do przymierzalni. Szybo przebrałam się w to cudo. Muszę powiedzieć że naprawde ładnie wyglądała na moim ciele. Wyszłam z przymierzalni a stojący tam Ash aż zaniemówił chyba z wrażenia.
- Jess muisz kupić tą sukienke! Jest stworzona wprost dla ciebie.
- Tak myślisz? - spytałam trochę niedowierzając
- I ty się jeszcze pytasz? Naprawde ślicznie w niej wyglądasz, nie masz co się zastanawiać.
- Ty tu jesteś ekspertem - uśmiechęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze a następnie poszłam do przebrać się spowrotem w swoje ciuchy. Gdy się przebierałam do przymierzalni wpadł Ash. Świetnie jestem w samej bieliźnie. Co on tutaj robi?
- Ash co do cholery tu robisz? Nie widzisz że się przebieram? - wykrzyczałam


~~~~~~*~~~~~~
Wiem że rozdział nieudany i nudny ale ostatnio brak mi weny. Ale mimo wszystko czekam na wasze komentarze :)


10 komentarzy:

  1. Ash se musiał popatrzeć xD
    Pisz szybko ;) Czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha ha ale będzie wojnaaa;] sklep rozwalą jak zaczną na siebie krzyczeć. czekam na next'a buźka mała ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ash bez podziwiania "widoczków" to nie Ash ^^.
    Czekam :3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nudny ? Jaki nudny ?! xD .
    Oj , Purdy , Purdy . ;D .
    Jestem ciekawa .. co też się wydarzy w tej przymierzalni . XD
    Czekam . ^^ .

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówką rozjebałaś system ;*

    Zajebiście piszesz , kocham tego bloga :D

    I zauważ , jednak dodaję komy do każdego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award na moim blogu
    Szczegóły : http://my-desire-devils-choirs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie jak zawsze zresztą
    zapraszam was do mnie http://imnotafridetodie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Blog cudny i chcę zaprosić cię na mojego bloga
    http//legionoftheblackbvbintheend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do mnie na 6 rozdział 😏❤

    OdpowiedzUsuń