"Follow your heart and a your dreams until you catch them. Negative people who say you can't do something are only speaking for themselves." - Jake Pitts
ROZDZIAŁ 7
Kiedy rano się obudziałam była godzina 9.00 rano. Rozejrzałam się po pokoju, wszyscy jeszcze smacznie spali. Rozbawił mnie widok Jake'a leżącego na podłodze a obok niego znajdowały się puste butelki po piwie, tak samo jak na stole. Widzę że ostro wczoraj było, aż szkoda że tak wcześnie wczoraj usnęłam. Ale postanowiłam że zrobię im śniadanie mimo że moje zdolności kulinarskie są naprawdę niewielkie. Wstałam i udałam się do kuchni. Zajrzałam do lodówki i oczywiście świeciło pustkami. Czego ja się właściwie spodziewałam? Udało mi się wygrzebać kilka jajek, z których poźniej zrobiłam jajecznice. W tej chwili usłuszałam jak ktoś skrada się do kuchni.
- Hej Jess. Co tak sama tu siedzisz? - zapytał Andy
- Postanowiłam przygotować wam śniadanie. A uwierz mi nie było łatwo zważywszy na to że w lodówce nic nie ma.
- Jesteś genialna! - wykrzyknął
-Tak wiem, powiedz mi lepiej coś czego nie wiem. - na te słowa oboje się uśmiechnęliśmy
- Czyżbym wyczuwał jakieś smakowite zapachy? - do kuchni wparował Ashley w samych
bokserkach. A zaraz za nim przybiegła cała reszta. Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli zajadać się tym co im przygotowałam.
- Powinnaś częściej wpadać, już dawno nikt nie zrobił mi śniadania. - oznajmił Ash
- No tak, bo te wszystkie cycate blondynki, które tu sprowadzasz tego nie potrafią. - wtrącił Jake
- Nie dziwię się. Skoro poleciały na tak banalny podryw jaki im serwujesz to śniadania tym bardziej ci nie zrobią. Za wysokie progi kolego - dodał CC popijając gorącą kawe
- A żebyś się nie zdziwił.
Zapadła cisza, słychać było tylko mlaskanie Jinxxa.
- Słuchajcie chłopaki, trochę u was się zasiedziałam powinnam już iść. - powiedziałam
- Co już? Dlaczego?
- Pewnie rodzice się martwią. Nawet nie powiedziałam im gdzie jestem.
- Szkoda miałem nadzieję że po śniadaniu gdzieś razem wyskoczymy. To może cię podwieźć? - spytał Ashley
- Zapomniałeś już kretynie że nasze auto stoi gdzieś na ulicy bo nie chciało ci się zatankować?
- Yyy no tak, w takim razie odprowadzę cię.
- Nie trzeba, sama trafie ale dzięki za propozycję.
Wstałam od stołu i powędrowałam w stronę wyjścia. Wzięłam swoją kurtkę z wieszaka i założyłam. Już miałam wychodzić gdy podszedł do mnie Ash.
- Zapomniałaś o czymś.
- A o czym? - zapytałam
- O tym. - nachylił się i delikatnie musnął mnie w policzek. Zaniemówiłam! Poczułam dziwne dreszcze na swoim ciele. - Chyba nie myślałaś że wypuszczę cię bez pożegnania?
- No właśnie tak myslałam. Wybacz ale troche się spieszę. - nacisnęłam klamke i chiałam wyjść kiedy poczułam lekki ucisk na mojej dłoni.
- Czekaj, zobaczymy się jeszcze?
- Mam nadzieje. - wypowiedziałam te słowa patrząc w jego oczy.
- Daj mi swój numer telefonu to się zdzwonimy.
Podał mi swój telefon żebym mogła wpisać swój numer.
- To na razie Jess. - powiedział
- Cześć
Wyszłam z jego mieszkania. Idąc chodnikiem rozmyślałam nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Trochę zaskoczyło mnie jego zachowanie ale może ja po prostu przesadzam? Może w tym nie ma nic dziwnego? Jak zwykle pogrążona w swoich myślach prawie co wpadłabym na słup. Nie ma to jak moja spostrzegawczość. Po kilku minutach doszłam do domu. Gdy otworzyłam drzwi od razu zobaczyłam wściekłą minę mamy. Oj zaraz będzie awantura, czuć to w powietrzu.
- Jess gdzie ty się szlajałaś przez całą noc? Nawet nie wiesz jak się zamartwiałam, myślałam że coś ci się stało.
- Spokojnie mamo jestem cała i zdrowa. Bez nerwów. - odparłam
- Czy ty w ogóle słyszysz co ty mówisz? Mogłabyś chociaż odbierać telefon, myślisz że po co ci go kupiłam?
Spojrzałam na wyświetlacz, rzeczywiście 20 nieodebranych połączeń. Kurde zapomniałam włączyć dżwięk po tym jak go wyciszyłam na koncert. Zdarza się.
- To powiesz mi w końcu gdzie spędziłaś noc?
- U znajomych, zresztą czy to ważne? Jestem już pełnoletnia i chyba mogę decydować jak i z kim chce spędzić czas.
- Pełnoletnia to może i jesteś ale odpowiedzialna na pewno nie. Dopóki będziesz mieszkać pod moim dachem to ja będę decydować o tym jak spędzisz noc. A od dzisiaj masz szlaban na wszelkie wyjścia.
- Słucham? Nie możesz mi tego zrobić!
- A dlaczego nie? Dopóki mieszkasz z nami i ja się tobą opiekuje mam prawo o tym decydować.
- W takim razie się wyprowadzam!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i głośno trzasnęłam drzwiami. Co ona sobie wyobraża? Ona naprawde myśli że może mi dawać jakieś durne szlabany? Przecież nic takiego się nie stało a ona panikuje jakbym co najmniej kogoś zabiła. No dobra, może przesadzam ale jestem wściekła na nią. Nie pozostało mi nic innego jak spakować swoje rzeczy i wyprowadzić się. Niestety, zawsze jak coś sobie postanowie to muszę to zrobić. Tak też było tym razem. Wyjęłam torbę z szafy i spakowałam najbotrzebniejsze przedmioty. W ogóle nie myślałam wtedy gdzie pójdę i co ze mną dalej będzie ale byłam w takim stanie że już racjonalnie nie myślałam. Jestem ciekawa jak rodzice zareagują gdy dowiedzą się o tym. Wzięłam walizkę do ręki i poszłam do drzwi wyjściowych. Widziałam jak na twarzy mojej mamy maluje się wściekłość a zarazem niepokój. Nie chciała na mnie patrzeć, była bliska płaczu. Natomiast ojciec zachowywal się nad zwyczaj spokojnie. Powiedział do niej tylko :
- Zobaczysz, wróci szybciej niż się tego spodziewasz. Nie martw się kochanie.
A nastepnie podszedł do mnie, przytulił i powiedział żebym uważała na siebie. Na niego zawsze mogę liczyć.
Dwie godziny później siedziałam już w jakieś restauracji jedząc ciepły posiłek. Dobrze wiedziałam że ta moja decyzja to nie był najlepszy pomysł. Nie mam dokąd pójść, niedługo kasa mi się skończy. Nie mam zielonego pojęcia co się ze mną teraz stanie. Ale jak na razie nie chcę wracac do domu. Chodziłam tak bez celu po mieście nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. I jak na złość musiał zacząć padać deszcz. W tym pośpiechu nie pomyślałam nawet o parasolce, cała ja. Byłam przemoknięta do suchej nitki i nie miałam gdzie przeczekać tej ulewy. Już nie wytrzymałam tego wszystkiego. Łzy same spływały mi z oczu po policzkach. Właśnie w tym momencie wpadłam na kogoś, z budowy sylwetki wywnioskowałam że to facet. Czy ja musze być taka niezdarna by na wszystkich wpadać? Gdy się przyjrzałam dostrzegłam znajomą twarz, nawet bardzo znajomą.
- Jess czy ty zgłupiałaś? Po co stoisz na dworzu i mokniesz? - spytał Ashley okrywając mnie swoją ciepłą bluzą. Czyż to nie zrządzenie losu że akurat w takim momencie go spotykam?
- Wyniosłam się z domu i nie mam dokąd pójść.
- Dlaczego? Coś się stało? - zobaczyłam troske na jego twarzy
- Głupia sprawa, pokłóciłam się z rodzicami, zwykła kłótnia ale miałam dość tego jak mnie traktują. Ale nie ważne, nie chce o tym teraz rozmawiać. Najgorsze jest to że nie mam gdzie się podziać.
- To może wprowadzisz się do mnie? U mnie jest dużo wolnego miejsca?
- Nie chce sprawiać kłopotu. Poszukam sobie jakiegoś hotelu.
- Żartujesz? Nie ma mowy, nie będziesz się szwendać po nocy nie wiadomo gdzie. Zostajesz u mnie, chociaż na kilka dni dopóki nie poukładasz sobie swoich spraw.
- Widzę że ja nie mam tu nic do gadania.
- Oczywiście że nie. Jeszcze mi za to podziękujesz. - wziął ode mnie torbę i udaliśmy się w kierunku jego mieszkania.
- Hej Jess. Co tak sama tu siedzisz? - zapytał Andy
- Postanowiłam przygotować wam śniadanie. A uwierz mi nie było łatwo zważywszy na to że w lodówce nic nie ma.
- Jesteś genialna! - wykrzyknął
-Tak wiem, powiedz mi lepiej coś czego nie wiem. - na te słowa oboje się uśmiechnęliśmy
- Czyżbym wyczuwał jakieś smakowite zapachy? - do kuchni wparował Ashley w samych
bokserkach. A zaraz za nim przybiegła cała reszta. Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli zajadać się tym co im przygotowałam.
- Powinnaś częściej wpadać, już dawno nikt nie zrobił mi śniadania. - oznajmił Ash
- No tak, bo te wszystkie cycate blondynki, które tu sprowadzasz tego nie potrafią. - wtrącił Jake
- Nie dziwię się. Skoro poleciały na tak banalny podryw jaki im serwujesz to śniadania tym bardziej ci nie zrobią. Za wysokie progi kolego - dodał CC popijając gorącą kawe
- A żebyś się nie zdziwił.
Zapadła cisza, słychać było tylko mlaskanie Jinxxa.
- Słuchajcie chłopaki, trochę u was się zasiedziałam powinnam już iść. - powiedziałam
- Co już? Dlaczego?
- Pewnie rodzice się martwią. Nawet nie powiedziałam im gdzie jestem.
- Szkoda miałem nadzieję że po śniadaniu gdzieś razem wyskoczymy. To może cię podwieźć? - spytał Ashley
- Zapomniałeś już kretynie że nasze auto stoi gdzieś na ulicy bo nie chciało ci się zatankować?
- Yyy no tak, w takim razie odprowadzę cię.
- Nie trzeba, sama trafie ale dzięki za propozycję.
Wstałam od stołu i powędrowałam w stronę wyjścia. Wzięłam swoją kurtkę z wieszaka i założyłam. Już miałam wychodzić gdy podszedł do mnie Ash.
- Zapomniałaś o czymś.
- A o czym? - zapytałam
- O tym. - nachylił się i delikatnie musnął mnie w policzek. Zaniemówiłam! Poczułam dziwne dreszcze na swoim ciele. - Chyba nie myślałaś że wypuszczę cię bez pożegnania?
- No właśnie tak myslałam. Wybacz ale troche się spieszę. - nacisnęłam klamke i chiałam wyjść kiedy poczułam lekki ucisk na mojej dłoni.
- Czekaj, zobaczymy się jeszcze?
- Mam nadzieje. - wypowiedziałam te słowa patrząc w jego oczy.
- Daj mi swój numer telefonu to się zdzwonimy.
Podał mi swój telefon żebym mogła wpisać swój numer.
- To na razie Jess. - powiedział
- Cześć
Wyszłam z jego mieszkania. Idąc chodnikiem rozmyślałam nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Trochę zaskoczyło mnie jego zachowanie ale może ja po prostu przesadzam? Może w tym nie ma nic dziwnego? Jak zwykle pogrążona w swoich myślach prawie co wpadłabym na słup. Nie ma to jak moja spostrzegawczość. Po kilku minutach doszłam do domu. Gdy otworzyłam drzwi od razu zobaczyłam wściekłą minę mamy. Oj zaraz będzie awantura, czuć to w powietrzu.
- Jess gdzie ty się szlajałaś przez całą noc? Nawet nie wiesz jak się zamartwiałam, myślałam że coś ci się stało.
- Spokojnie mamo jestem cała i zdrowa. Bez nerwów. - odparłam
- Czy ty w ogóle słyszysz co ty mówisz? Mogłabyś chociaż odbierać telefon, myślisz że po co ci go kupiłam?
Spojrzałam na wyświetlacz, rzeczywiście 20 nieodebranych połączeń. Kurde zapomniałam włączyć dżwięk po tym jak go wyciszyłam na koncert. Zdarza się.
- To powiesz mi w końcu gdzie spędziłaś noc?
- U znajomych, zresztą czy to ważne? Jestem już pełnoletnia i chyba mogę decydować jak i z kim chce spędzić czas.
- Pełnoletnia to może i jesteś ale odpowiedzialna na pewno nie. Dopóki będziesz mieszkać pod moim dachem to ja będę decydować o tym jak spędzisz noc. A od dzisiaj masz szlaban na wszelkie wyjścia.
- Słucham? Nie możesz mi tego zrobić!
- A dlaczego nie? Dopóki mieszkasz z nami i ja się tobą opiekuje mam prawo o tym decydować.
- W takim razie się wyprowadzam!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i głośno trzasnęłam drzwiami. Co ona sobie wyobraża? Ona naprawde myśli że może mi dawać jakieś durne szlabany? Przecież nic takiego się nie stało a ona panikuje jakbym co najmniej kogoś zabiła. No dobra, może przesadzam ale jestem wściekła na nią. Nie pozostało mi nic innego jak spakować swoje rzeczy i wyprowadzić się. Niestety, zawsze jak coś sobie postanowie to muszę to zrobić. Tak też było tym razem. Wyjęłam torbę z szafy i spakowałam najbotrzebniejsze przedmioty. W ogóle nie myślałam wtedy gdzie pójdę i co ze mną dalej będzie ale byłam w takim stanie że już racjonalnie nie myślałam. Jestem ciekawa jak rodzice zareagują gdy dowiedzą się o tym. Wzięłam walizkę do ręki i poszłam do drzwi wyjściowych. Widziałam jak na twarzy mojej mamy maluje się wściekłość a zarazem niepokój. Nie chciała na mnie patrzeć, była bliska płaczu. Natomiast ojciec zachowywal się nad zwyczaj spokojnie. Powiedział do niej tylko :
- Zobaczysz, wróci szybciej niż się tego spodziewasz. Nie martw się kochanie.
A nastepnie podszedł do mnie, przytulił i powiedział żebym uważała na siebie. Na niego zawsze mogę liczyć.
Dwie godziny później siedziałam już w jakieś restauracji jedząc ciepły posiłek. Dobrze wiedziałam że ta moja decyzja to nie był najlepszy pomysł. Nie mam dokąd pójść, niedługo kasa mi się skończy. Nie mam zielonego pojęcia co się ze mną teraz stanie. Ale jak na razie nie chcę wracac do domu. Chodziłam tak bez celu po mieście nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. I jak na złość musiał zacząć padać deszcz. W tym pośpiechu nie pomyślałam nawet o parasolce, cała ja. Byłam przemoknięta do suchej nitki i nie miałam gdzie przeczekać tej ulewy. Już nie wytrzymałam tego wszystkiego. Łzy same spływały mi z oczu po policzkach. Właśnie w tym momencie wpadłam na kogoś, z budowy sylwetki wywnioskowałam że to facet. Czy ja musze być taka niezdarna by na wszystkich wpadać? Gdy się przyjrzałam dostrzegłam znajomą twarz, nawet bardzo znajomą.
- Jess czy ty zgłupiałaś? Po co stoisz na dworzu i mokniesz? - spytał Ashley okrywając mnie swoją ciepłą bluzą. Czyż to nie zrządzenie losu że akurat w takim momencie go spotykam?
- Wyniosłam się z domu i nie mam dokąd pójść.
- Dlaczego? Coś się stało? - zobaczyłam troske na jego twarzy
- Głupia sprawa, pokłóciłam się z rodzicami, zwykła kłótnia ale miałam dość tego jak mnie traktują. Ale nie ważne, nie chce o tym teraz rozmawiać. Najgorsze jest to że nie mam gdzie się podziać.
- To może wprowadzisz się do mnie? U mnie jest dużo wolnego miejsca?
- Nie chce sprawiać kłopotu. Poszukam sobie jakiegoś hotelu.
- Żartujesz? Nie ma mowy, nie będziesz się szwendać po nocy nie wiadomo gdzie. Zostajesz u mnie, chociaż na kilka dni dopóki nie poukładasz sobie swoich spraw.
- Widzę że ja nie mam tu nic do gadania.
- Oczywiście że nie. Jeszcze mi za to podziękujesz. - wziął ode mnie torbę i udaliśmy się w kierunku jego mieszkania.
Czytam twoje rozdzialy i na twarzy mam banan ;D
OdpowiedzUsuńswietnie piszesz! oby tak dalej ; D
czekam na next'a mala , buziaki ; ***
Dobrze,że spotkała Asha ;)
OdpowiedzUsuńMówiłam już,że uwielbiam twoje opowiadanie? ;D
Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem o BVB http://my-desire-devils-choirs.blogspot.com/
Szuper :) Zrób coś z tym kodem proszę
OdpowiedzUsuń-Koralina
ULLALA
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ SUPER BARDZO MI SIE PODOBA ;-] WGL JAK KAŻDY ROZDZIAŁ XD.
CZEKAM ^^
Rozdział jak i cały blog jest zajebisty *_* Masz talent :D
OdpowiedzUsuńWejście na tego bloga i przeczytanie tych wszystkich rozdziałów to najlepsze co dzisiaj zrobiłam (no oprócz pomysłu spania na fizyce xd)
Zapraszam też na mój blog o BVB http://blackveilbridesopowiadanie.blogspot.com/
Nie wiem czy słuchasz BMTH ale też zapraszam cię na mój blog o nich :D http://bringmethehorizonopowiadanie.blogspot.com/
" Zapadła cisza , słychać było tylko maskanie Jinxxa " hahaha :D
OdpowiedzUsuńŁooo , ale się wszystko potoczyło :c