"People may hate you for being different and not living by society's standards, but deep down they wish they could do the same." - Ashley Purdy
ROZDZIAŁ 6
- Może cię podwieźć? - zapytał Andy
- Jest dużo miejsca na moich kolanach. - dodał Ash wychylając się zza ramienia Biersacka.
- Weź go nie słuchaj, to co jedziesz z nami?
- W sumie to czemu nie? - powiedziałem z lekkim zaskoczeniem.
Otworzyłam drzwi samochodu i ujrzałam całe BVB. Ich wzrok był zwrócony na mnie a ja czułam się niezręcznie, nie lubię być w centrum uwagi. W środku rzeczywiście było mało miejsca więc gdy usiadłam obok Jinxxa wszyscy byliśmy ściśnięci. Z przodu siedzieli CC i Jake, który prowadził auto a z tyłu zajęli miejsca Ash, Andy, Jinxx i ja. W górze unosił się przyjemny zapach męskich perfum.
- To jak masz na imię piękna?
- Ash przestań podrywać każdą panne która stanie na twojej drodze! Nie możesz się choć raz pohamować? - wykrzyknął CC
- Ej co się tak unosisz? Przecież nic takiego nie zrobiłem... jeszcze.
- No właśnie to tylko kwestia czasu. Nie pomyślałeś że może nie każda na ciebie leci?
- Toż to niemożliwe! Jestem uosobieniem boga seksu, skąd ci w ogóle przyszedł taki durny pomysł do głowy?
- Wybaczcie ale ja chyba też mam coś do powiedzena w tej spawie prawda? - spytałam się naiwnie
- Nie! - obaj wykrzyknęli
- Spokojnie, nie będziemy rozmawiać o licznych podbojach Ashleya! - wtrącił Jake. - A ty z tego co pamiętam miałaś nam zdradzić swoje imię.
- No tak, jestem Jess.
Nagle samochód gwałtownie skręcił w prawo a następnie zatrzymał się. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wyjrzeć przez szybę ale widok miałam marny ze względu na głowy chłopaków. Wyszliśmy wszyscy z auta.
- Ash ty chyba miałeś zatankować prawda? - spytał ironicznie Andy
- Pierwsze słyszę! Że niby ja? No kurde przecież Jinxx zajmuje się takimi rzeczami.
- Ty weź się nie wykręcaj, dobrze wiesz że nawaliłeś. - odparł CC
- Ale to nie jest powód żeby od razu na mnie wrzeszczeć, mogłem zapomnieć.
- Ty cały czas o wszystkim zapominasz. Możesz byś w końcu się ogarnął co?
No pięknie! Tak właśnie kończy się nocna przejażdzka z Black Veil Brides. Samochód bez paliwa, chłopaki się kłócą i nadal stoimy na środku ulicy.
- Długo jeszcze będziemy tak bezsensownie stać? - wyparowałam a ich wzrok znowu powędrował na mnie. - Stoimy już tak z 10 minut, ileż można dyskutować o tym kto miał zatankować?
- Wybacz Jess ale ten pajac nie potrafi zrozumieć nawet najprostszej prośby. To jego możesz winić za to co się stało, nie krępuj się - Jinxx wskazał palcem na Asha.
- I widzisz zawsze tak jest! Wszyscy zrzucają na mnie winę. - zrobił maślane oczka i wyciągnął ręce tak bym go przytuliła. Wyglądał tak zabawnie i słodko że nie byłam w stanie mu odmówić.
- To co robimy? Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru spędzić pół nocy na ulicy. - powiedziałam
- Jest już późno i tak nic teraz nie załatwimy, proponuje zaczekać z tym do rana.
- Andy ma rację.
- W takim razie zapraszam do siebie - zagadnął Ashley a przy tym uśmiechnął się
Cała nasza szóstka udała się do domu basisty. Szczerze to podobał mi się ten pomysł, nie dość że mogę spędzić więcej czasu z chłopakami to jeszcze zobacze jak mieszka sławny Ashley Purdy. Po drodze wstąpiliśmy tylko do sklepu po jakiś alkohol i przekąski. Pół godziny później już siedzieliśmy na kanapie popijając piwo i rozmawiając na przeróżne tematy. Muszę przyznać że jak na faceta to umiał utrzymać porządek, chociaż w niektórych miejscach walały się skarpetki. Ogólnie mieszkanie było bardzo ładnie urządzone. Czarne meble i białe ściany, według mnie fajnie się to komponowało ze sobą. Na ścianach wisiały wielkie plakaty zespołów w tym również BVB. Na jednej z półek były poustawiane nagrody które chłopcy zgarnęli za swoją pracę. Gdy tak stałam i podziwiam z bliska te cudeńka podszedł do mnie Ashley. Stanął obok mnie, dopiero teraz zobaczyłam jak niska jestem w porównaniu do niego.
- I jak ci się podoba u mnie?
- Szczerze? Całkiem nieźle się tu urządziłeś.
Przysunął się do mnie jeszcze bliżej tak że nasze ramiona dotykały się. Odwrócił głowę w moją stronę.
- Wiesz Jess, jesteś naprawdę śliczną dziewczyną. Masz w sobie coś co przyciąga wzrok, nie sposób przejść obok ciebie obojętnie. I nie mówię tego po to by zaciągnąć cię do łóżka no chyba że jesteś chętna - puścił do mnie oczko.
Kurde a było tak miło dopóki nie powiedział tych ostatnich słów. Ale mimo wszystko to był najmilszy komplement jaki kiedykolwiek usłyszałam. Czyżby Ash zdobył się na chwilę szczerości i powagi? Znamy się dopiero kilka godzin a on mi u wyjeżdża z takim wyznaniem. Sama nie wiedziałam do końca co oznaczają jego słowa ale to było miłe.
- Czemu się nie odzywasz? Coś nie tak powiedziałem? - zobaczyłam niepokój w jego oczach
- Nie, po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie codziennie słysze takie miłe słowa na swój temat i to jeszcze z twoich ust.
- Przyzwyczaisz się - wyszeptał mi wprost do ucha. - A teraz chodźmy do salonu.
Wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu. Gdy weszłam do pomieszczenia ujrzałam reszte chłopaków przed telewizorem. Wspominałam już jak wielka jest jego plazma? Oglądali jakiś film i zajadali sie popcornem. Dosiadłam się koło nich ale za cholere nie mogłam sie skupić na filmie. Cały czas w głowie miałam tą sytuacje, która wydarzyła się kilka minut temu. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.
~~~~~~ *** ~~~~~~
Wybaczcie kochani ale ostatnio mam za mało czasu na pisanie dlatego też rozdziały dadawane są rzadko. Ale obiecuje że to niedługo się zmieni tymczasem macie kolejny rozdział. Przyznaję nie jest zbyt długi ale mam nadzieje że wam się spodoba. Enjoy ;)
- Może cię podwieźć? - zapytał Andy
- Jest dużo miejsca na moich kolanach. - dodał Ash wychylając się zza ramienia Biersacka.
- Weź go nie słuchaj, to co jedziesz z nami?
- W sumie to czemu nie? - powiedziałem z lekkim zaskoczeniem.
Otworzyłam drzwi samochodu i ujrzałam całe BVB. Ich wzrok był zwrócony na mnie a ja czułam się niezręcznie, nie lubię być w centrum uwagi. W środku rzeczywiście było mało miejsca więc gdy usiadłam obok Jinxxa wszyscy byliśmy ściśnięci. Z przodu siedzieli CC i Jake, który prowadził auto a z tyłu zajęli miejsca Ash, Andy, Jinxx i ja. W górze unosił się przyjemny zapach męskich perfum.
- To jak masz na imię piękna?
- Ash przestań podrywać każdą panne która stanie na twojej drodze! Nie możesz się choć raz pohamować? - wykrzyknął CC
- Ej co się tak unosisz? Przecież nic takiego nie zrobiłem... jeszcze.
- No właśnie to tylko kwestia czasu. Nie pomyślałeś że może nie każda na ciebie leci?
- Toż to niemożliwe! Jestem uosobieniem boga seksu, skąd ci w ogóle przyszedł taki durny pomysł do głowy?
- Wybaczcie ale ja chyba też mam coś do powiedzena w tej spawie prawda? - spytałam się naiwnie
- Nie! - obaj wykrzyknęli
- Spokojnie, nie będziemy rozmawiać o licznych podbojach Ashleya! - wtrącił Jake. - A ty z tego co pamiętam miałaś nam zdradzić swoje imię.
- No tak, jestem Jess.
Nagle samochód gwałtownie skręcił w prawo a następnie zatrzymał się. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wyjrzeć przez szybę ale widok miałam marny ze względu na głowy chłopaków. Wyszliśmy wszyscy z auta.
- Ash ty chyba miałeś zatankować prawda? - spytał ironicznie Andy
- Pierwsze słyszę! Że niby ja? No kurde przecież Jinxx zajmuje się takimi rzeczami.
- Ty weź się nie wykręcaj, dobrze wiesz że nawaliłeś. - odparł CC
- Ale to nie jest powód żeby od razu na mnie wrzeszczeć, mogłem zapomnieć.
- Ty cały czas o wszystkim zapominasz. Możesz byś w końcu się ogarnął co?
No pięknie! Tak właśnie kończy się nocna przejażdzka z Black Veil Brides. Samochód bez paliwa, chłopaki się kłócą i nadal stoimy na środku ulicy.
- Długo jeszcze będziemy tak bezsensownie stać? - wyparowałam a ich wzrok znowu powędrował na mnie. - Stoimy już tak z 10 minut, ileż można dyskutować o tym kto miał zatankować?
- Wybacz Jess ale ten pajac nie potrafi zrozumieć nawet najprostszej prośby. To jego możesz winić za to co się stało, nie krępuj się - Jinxx wskazał palcem na Asha.
- I widzisz zawsze tak jest! Wszyscy zrzucają na mnie winę. - zrobił maślane oczka i wyciągnął ręce tak bym go przytuliła. Wyglądał tak zabawnie i słodko że nie byłam w stanie mu odmówić.
- To co robimy? Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru spędzić pół nocy na ulicy. - powiedziałam
- Jest już późno i tak nic teraz nie załatwimy, proponuje zaczekać z tym do rana.
- Andy ma rację.
- W takim razie zapraszam do siebie - zagadnął Ashley a przy tym uśmiechnął się
Cała nasza szóstka udała się do domu basisty. Szczerze to podobał mi się ten pomysł, nie dość że mogę spędzić więcej czasu z chłopakami to jeszcze zobacze jak mieszka sławny Ashley Purdy. Po drodze wstąpiliśmy tylko do sklepu po jakiś alkohol i przekąski. Pół godziny później już siedzieliśmy na kanapie popijając piwo i rozmawiając na przeróżne tematy. Muszę przyznać że jak na faceta to umiał utrzymać porządek, chociaż w niektórych miejscach walały się skarpetki. Ogólnie mieszkanie było bardzo ładnie urządzone. Czarne meble i białe ściany, według mnie fajnie się to komponowało ze sobą. Na ścianach wisiały wielkie plakaty zespołów w tym również BVB. Na jednej z półek były poustawiane nagrody które chłopcy zgarnęli za swoją pracę. Gdy tak stałam i podziwiam z bliska te cudeńka podszedł do mnie Ashley. Stanął obok mnie, dopiero teraz zobaczyłam jak niska jestem w porównaniu do niego.
- I jak ci się podoba u mnie?
- Szczerze? Całkiem nieźle się tu urządziłeś.
Przysunął się do mnie jeszcze bliżej tak że nasze ramiona dotykały się. Odwrócił głowę w moją stronę.
- Wiesz Jess, jesteś naprawdę śliczną dziewczyną. Masz w sobie coś co przyciąga wzrok, nie sposób przejść obok ciebie obojętnie. I nie mówię tego po to by zaciągnąć cię do łóżka no chyba że jesteś chętna - puścił do mnie oczko.
Kurde a było tak miło dopóki nie powiedział tych ostatnich słów. Ale mimo wszystko to był najmilszy komplement jaki kiedykolwiek usłyszałam. Czyżby Ash zdobył się na chwilę szczerości i powagi? Znamy się dopiero kilka godzin a on mi u wyjeżdża z takim wyznaniem. Sama nie wiedziałam do końca co oznaczają jego słowa ale to było miłe.
- Czemu się nie odzywasz? Coś nie tak powiedziałem? - zobaczyłam niepokój w jego oczach
- Nie, po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie codziennie słysze takie miłe słowa na swój temat i to jeszcze z twoich ust.
- Przyzwyczaisz się - wyszeptał mi wprost do ucha. - A teraz chodźmy do salonu.
Wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu. Gdy weszłam do pomieszczenia ujrzałam reszte chłopaków przed telewizorem. Wspominałam już jak wielka jest jego plazma? Oglądali jakiś film i zajadali sie popcornem. Dosiadłam się koło nich ale za cholere nie mogłam sie skupić na filmie. Cały czas w głowie miałam tą sytuacje, która wydarzyła się kilka minut temu. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam.
~~~~~~ *** ~~~~~~
Wybaczcie kochani ale ostatnio mam za mało czasu na pisanie dlatego też rozdziały dadawane są rzadko. Ale obiecuje że to niedługo się zmieni tymczasem macie kolejny rozdział. Przyznaję nie jest zbyt długi ale mam nadzieje że wam się spodoba. Enjoy ;)
Kurczę, taki fajny klimacik poczułam kiedy była scena w limuzynie ;3
OdpowiedzUsuńCzekam
Super notka,szybko dodaj następną ;)
OdpowiedzUsuń-Koralina
''Jestem uosobieniem boga seksu'' XD
OdpowiedzUsuńJebłam , leżę i nie wstaję . ;D
Już uwielbiam tego bloga . ^^ .
Fajnie się czyta .. bardzo fajnie .;D
Czekam na next'a . ;3
Właśnie przeczytałam caly blog i stwierdzam , że zajebiście piszesz ; ))
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a , buziaki ; **
Haha Ashley i jego teksty .. bezcenne ;*
OdpowiedzUsuń