29 maja 2013

Rozdział 3

"Everything happens for a reason and although it may not seem like it sometimes, you are exactly where you should be. Make the best of it." - CC

 
ROZDZIAŁ 3 
 
 
Dzień przed wyjazdem spotkałam się z przyjaciółmi aby się z nimi pożegnać. Ciężko mi było ich opuszczać. Tyle razem przeżyliśmy, zarówno wspaniałych jak i złych chwil. Wczoraj poszliśmy razem na miasto, odwiedziliśmy nasze ulubione miejsca i wspominaliśmy stare czasy. Jezu jak ja bez nich wytrzymam? Już tesknię a dopiero co samolotem wystartowałam. To mój pierwszy lot samolotem więc na początku trochę się bałam ale nie było źle, sam lot nie był taki straszny. Siedziałam przy oknie i miałam możliwość oglądania tych przepięknych widoków. Moja mama wraz z tatą i siostrą siedzieli za mną zatem miałam chwile spokoju. Nałożyłam słuchawki na uszy, akurat leciała piosenka Attention - Tokio Hotel. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam, całkowicie pochłonęłam się w swoich snach. Musiałam długo spać bo gdy się obudziłam to zobaczyłam że obok mnie siedzi chłopak, nawet przystojny ale po jaką cholere jest mu potrzebny mój plecak? I to jeszcze w nim grzebie na moich oczach. Co za bezczelny typ!
- Można wiedzieć po co ci mój plecak? - Widać że chłopak się przestraszył bo aż podskoczył z wrażenia gdy mnie usłyszał.
- Wiesz sprawdzałem tylko do kogo należy. Przepraszam już ci oddaję. - W tym momencie podał mi plecak do ręki tak że musnął palcami moją dłoń. Aż mnie ciarki przeszły.
- Następnym razem wymyśl lepszą wymówkę. Widać że nie umiesz kłamać.
- Dobra nakryłaś mnie, nudziło mi się był pod ręką to wziąłem. Zadowolona?
- Trzeba było wziąć książke do czytania a nie grzebać ludziom w rzeczach! Czy ty przypadkiem nie masz czegoś z głową?
- Przestań dramatyzować! Przecież przeprosiłem tak, czego jeszcze ode mnie chcesz?
Nastała niezręczna cisza, ta rozmowa zdecydowanie zmierzała w złym kierunku jeszcze trochę i bym mu coś zrobiła. Na mojej twarzy malował się wyraz wściekłości i niezadowolenia. To że ma nieziemsko piękne oczy wcale nie pomaga mi się na niego wkurzać. Naprawde był przystojny i to cholernie ale to go w żaden sposób nie usprawiedliwia. Jednak co jakiś czas na niego zerkałam, musze przyznać że ciężko było oderwać oczy od jego umięśnionej klaty. Miał na sobie białą, przylegającą do ciała koszulkę za co w myślach szczerze mu dziękowałam! Niezłe widoki tu miałam. Po dwóch godzinach wylądowaliśmy.


- To mój pokój, byłam tu pierwsza! - krzyczała moja siostra
- Niby dlaczego to ma być twój pokój? I wcale nie byłaś tu pierwsza, cały czas siedziałaś w łazience i podziwiałaś to wielkie lustro. Teraz przynajmniej masz pewność, że całą siebie zobaczysz.
Widziałam jak już jej oczy z wściekłości płonęły, była gotowa się na mnie rzucić z pięściami ale właśnie wtedy tata przejął kontrole nad sytuacją.
- Co tu się dzieje? Czy wy naprawde nie umiecie ze sobą rozmawiać jak normalni ludzie? Chyba nie muszę wam przypominać że oboje jesteście pełnoletnie a czasami zachowujecie się gorzej niż dzieci w przedszkolu.
- To ona zaczęła! - krzyknęłam
- Nie prawda, ja nic nie zrobiłam.
- O i właśnie o tym mówię. Jeżeli same się nie dogadacie to ja wam w tym pomogę.
- Dobra weź sobie ten pokój i udław sie nim. Nie mam ochoty się z tobą kłócić. - powiedziałam do niej, odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
Zajęłam inny pokój, w sumie ten nie był taki zły tamten był po prostu większy. Wciągnęłam swoje walizki do pokoju i powoli zaczęłam się rozpakowywać. Szczerze powiedziawszy to nie miałam najmniejszej ochoty na to. Za oknem piękna pogoda, słońce święci a ja mam gnić w domu? Wzięłam torebkę, założyłam trampki i wyszłam z mieszkania. Totalnie nie wiedziałam jak poruszać się po tym wielkim mieście, w którym kierunku iść by się nie zgubić. Już nie wspomne o tym że wszędzie było pełno ludzi. No cóż, stwierdziłam że pójde przed siebie. Co chwile mijałam jakieś luksusowe sklepy z ciuchami, biżuterią i butami. Pełno kawiarni, wykwitnych restauracji oraz klubów. Widzę że nie będę się tu nudzić. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu, zaczęłam szukać go w torebce. Nie ma to jak porządek w mojej torebce, znalezienie czegoś w niej graniczy z cudem. Tak zajęłam się grzebaniem w poszukiwaniu telefonu że nawet nie zauważyłam jak znalazłam się na ulicy. Naprawde nie mam zielonego pojęcia jak się tu znalazłam ale gdy to zrozumiałam zobaczyłam pedzący wprost na mnie samochód. Tak mnie wmurowało w ziemie że nie mogłam ruszyć się z miejsca. Stałam tak przerażona na środku tej ulicy i nie wiedziałam co robić. Zakryłam oczy rękami, nie chciałam patrzeć na to co zaraz miało się wydarzyć. Jednak ktoś za kierownicą tego samochodu zlitował się nade mną i zatrzymał się dokładnie kilka centymetrów przede moim ciałem. W tamtym momencie nie myślałam, w ogóle nie ogarniałam co się dzieje, czułam strach i przerażenie. Cały czas miałam zamknięte oczy, słyszałam tylko znajomy głos ale za cholere nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje i próbuje prowadzić w stronę chodnika. Gdy już się zatrzymałam i poczułam że jestem bezpieczna otworzyałam oczy. To co ujrzałam przerosło moje największe oczekiwania. Przede mną stał Andy Biersack! Nie mogłam w to uwierzyć, wokalista mojego ulubionego zespołu stoi teraz obok mnie i obejmuje mnie, już pominę fakt że prawie by mnie przejechał. Czy aby na pewno nic mi się nie stało? Bo czuje jakbym porządnie przywaliła czymś w głowe i teraz moja wyobraźnia płata mi figle. Byłam tak zszokowana że nie nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Wpatrywałam się tylko w jego piękne oczy mając nadzieje że ta chwila potrwa jak najdłużej. Wtedy właśnie powiedział do mnie spokojnym głosem :
- Nic ci się nie stało?




2 komentarze:

  1. Hah! No nieźle. Też bym raczej zastanawiała się, czy na pewno jeszcze żyję, czy nie jestem już w jakimś niebie ;D
    Super! ♥
    Chcę jeszcze i jeszcze...
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi , ja w takiej chwili też sądziłabym że jestem w niebie , tak jak Nathalie . :D

    Rozdział świetny :3

    OdpowiedzUsuń